<Nie podejrzliwe pudełko> +18

Wyskoczyłeś z pudełka, nad twoją głową był wielki wykrzyknik mówiący że ktoś cie znalazł!
A teraz na poważnie

Wyszedłeś z lotniska, rozejrzałeś si. Znajdowałeś się w Mainborku, stoicy Koening. Cóż, miasto było ogromne(coś jak Nowy York). Rozejrzałeś się, dostrzegłeś typowych ludzi żyjących swoim życiem, a w oddali ulicy dostrzegłeś na samym końcu ogromną posesje. Normalnie powiedział byś że to jakiś obraz, ale na oko 6km od ciebie było dobrze widać ten budynek z wielkim symbolem nad nim, chyba hologram. Z tego co dostrzegłeś był to znak Inkwizycji, trzeba przyznać że mają rozmach skurwysyni... W powietrzu latały Starly, w kratkach kanalizacyjnych widziałeś Rattata, Grimera... Cóż, typowe miasto pełną gębą. Spacerując po okolicy dostrzegłeś, że jeden z samochodów stojących na parkingu kasyna ma symbole tej Inkwizycji, cóż widać albo lubią pograć w karty, albo kogoś właśnie zabijają... Wolna amerykanka, jak to się mawia.

Po tym jak wyszedłem z samolotu pierwsze co zrobiłem to odpalenie papierosa. Poprawiłem skórzaną kurtkę i założyłem kaptur od bluzy, którą miałem pod spodem. Po wyjściu z lotniska rozejrzałem się za pierwszym lepszym kontenerem na śmieci aby pozbyć się starego munduru, który był w mojej torbie. Po pozbyciu się torby miałem wolną rękę. Nikt mnie tu nie zna, nie ma śladu po wojsku tak więc chyba nie ma się czego obawiać.
- A tak, zapomniałbym... - wyciągnąłem balla z kieszeni kurtki i wypuściłem z niego Absola, który swoją drogą BARDZO rzadko jest w środku. Teraz niestety było to konieczne na czas lotu... cóż. A teraz chyba trzeba się zabrać za coś pożytecznego... a może nie? Nieważne, wypadałoby zrobić cokolwiek. Jak na razie zainteresowała mnie niejaka Inkwizycja, która tu stacjonuje.
- Lost, chyba odwiedzimy kasyno.

Absol pokiwał głową, rozejrzałeś się na ulicy i szybko przebiegłeś na drugą stronę. Pasy? Nie, nie wiem co to, ponoć pomaga ale nie widziałem tego nigdy na oczy. Po chwili stałeś naprzeciw wejścia, drzwi były wyważone. W środku dostrzegłeś trzech zbrojnych mężczyzn, posiadali miecze przy pasie, pokeballe oraz byli ubrani w czarne płaszcze. 
- Ostrzegaliśmy cie Kraig, nie będziemy tolerować takich wybryków. Dobrze o tym wiesze - Odparł jeden z nich. Wówczas po chwili przydeptał łokieć faceta z taką siłą że słyszałeś pękające kości. Dobry jest, wie jak jednym ruchem złamać tak, że będzie boleć jak jasna cholera, a jednocześnie nie zrani przeciwnika tak bardzo
- Obiecuje! To ostatni raz! Opłacę wam milczenie! Ile! - Odrzekł ten, którego zwą Kraig
- Och - Odrzekł kolejny sięgajać po Ball - To był twój błąd, dobrze wiesz że nas się nie przekupuje. - Po czym wcisnał przycisk na ballu. Po chwili za nim pojawił się Magmar - Firestorm, zakończ jego cierpienie - Odrzekł, Magmar spojrzał na Kraiga i chyba sie uśmiechnął.

Okej, jeśli chodzi o moją chętkę na granie w karty to chyba przełożę to na inny dzień. Nie mam zamiaru tu się za bardzo wyróżniać. Tak więc nie będę nikomu wchodził w drogę. Pamiętajmy o tym, że oficjalnie jestem martwy. Jestem tu tylko po to, żeby zacząć nowe spokojne (taak, jasneee... xD) życie, z dala od tego bałaganu tam w wojsku. Boże... i te męczące raporty... tyle pisania. Z drugiej strony, ciekawe co to za ludzie. Ta Inkwizycja wydaje się ciekawa... nie, nie, nie.
- Odpuść sobie, Michael. - powiedziałem cicho do siebie zaciskając zęby. Ledwo mogłem się powstrzymać, ciekawość powoli brała górę. Ostatecznie odwróciłem się w inną stronę i chodnikiem ruszyłem dalej.

Gdy odchodziłeś, usłyszałeś tylko jęki spalanej żywcem osoby... Widać, inkwizycja się nie patyczkuje i jak ma kogoś zabić, robi to szybko i efektownie. Rozejrzałeś się po okolicy, wielkie miasto, chmara ludzi, ale niczego do roboty no chyba że wiesz po co tu jesteś. Widziałeś jakieś Poke Centra, areny z czasów chyba średniowiecza, muzea ale nic co by było idealne dla ciebie. Westchnąłeś tylko i udałeś się przed siebie ku placu głównemu. Tam miałeś nadzieje na znalezienie weny oraz jakiegoś celu. Po dośc długim spacerze byłeś na miejscu, dość spora połać terenu wyłączona z ruchu pojazdów. Na środku stał dość spory pomnik faceta z ogromnym ostrzem oraz jakąś maską na twarzy, po bokach byli kolejno Mnich, koleś z wielkimi drzwiami, jakiś mag, asasyn oraz bard. Na tabliczce napisane jest "Założyciel Inkwizycji, bohater i Champion Koening oraz pierwsi członkowie Inkwizycji". Cóż, historia NUDA!

Znudzony usiałem na jakiejś pierwszej lepszej ławce jaką znalazłem. Pod nogami rozłożył się mój Absol. Odchyliłem się do tyłu i spojrzałem w niebo. Tak w sumie, to jestem trochę w dupie. Jestem w jakimś obcym mieście bez niczego. Nie mam żadnych ubrać na przebranie, bez pomysłów co ze sobą zrobić. Jedyne co miałem to mój nieśmiertelnik jeszcze z czasów wojska. Jakby nie patrzeć brakuje mi jednak tych czasów. W siłach specjalnym miałem przynajmniej coś do roboty. Spędziłem całe życie na różnych jebanych misjach. Najpierw jako najemnik, później jako komandos... a teraz? Teraz siedzę na jakiejś ławce w mieście, które pierwszy raz widzę na oczy. Na prawdę musiałeś udać się aż tutaj doktorku? Coś czuję, że nie będzie Cię tu tak łatwo znaleźć, tym bardziej, że nawet nie wiem jak się nazywasz. Co prawda nie mam nic do Ciebie ale moją ostatnią misją było zlikwidowanie Cię i to właśnie zamierzam zrobić.
- Ehhh... coś ostatnio siedzisz cicho Lost. - zwróciłem się do pokemona, który leżał pod moimi nogami. - Jakieś pomysły gdzie zacząć poszukiwania?

Absol podniósł głowę i spojrzał prosto na pomnik. Dostrzegłeś tam siedzącego chłopaka który czyścił ostrze. Widać, też był albo z wojska bądź jakiejś prywatnej armii i nie miał nic do roboty. Gdy ciebie dostrzegł... Znikł, Absol zawarczał groźnie, nie spodobało mu się to. W sumie, słusznie. Normalni ludzie od tak nie znikają nagle. Nie długo potem usłyszałeś syreny alarmowe. Wiedziałeś, że nie oznacza to niczego dobrego. Szybko wstałeś i zobaczyłeś w oddali jak coś zmierza na kwaterę tej inkwizycji. Dał byś sobie rękę uciąć że to jakiś legendarny pokemon ale nie był to żaden z prawie 800 pokemonów. Gdy podbiegłeś by mieć lepszy widok dostrzegłeś jak ktoś stanął na dachu kwatery i rzucił Ballem. Pojawiło się światło a po chwili dostrzegłeś legendarnego Pokemona Yvytiala który zniszczył to coś po czym wrócił do swego Balla. Nie wiesz kim on jest, ale ten ktoś z inkwizycji może ci chyba pomóc...