Turysta z Elektrycznym +18

Był pogodny poranek, obudziłeś się mniej więcej koło siódmej rano. Słońce leniwie przebujało się przez zasłonki. Rozejrzałeś się po pokoju, Shinx spał jeszcze na fotelu. Z dołu słyszałeś jak młodzi trenerzy przychodzili do Siostry Joy leczyć pokemony, zapytać o drogę oraz coś przekąsić. Po chwili twój towarzysz podniósł leniwie głowę, ziewną, spojrzał na ciebie i po chwili wskoczył ci na łóżko siadając i czekając na coś do przegryzienia. Zza okna słyszałeś jak kilka tailow'ów "śpiewa" wesoło na gałęzi. Poranek jak zwykle. 

Po jakimś czasie, zszedłeś na dół coś przegryźć oraz rozprostować kości. W holu głównym poza ogromną ilością nowych trenerów, dostrzegłeś multum pokemonów. Cóż, widać że wiele osób właśnie niedawno podobnie jak ty rozpoczęło swoją przygodę w tym świecie. W pewnym sensie się cieszyłeś bo będzie z kim powalczyć, z drugiej mogą ci poodbierać możliwe spotkania z dzikimi pokemonami. 
- O witaj - Odparła Siostra Joy - W czymś ci pomóc? - Dodała, wciąż bez problemowo się uśmiechając

- Dzień dobry, siostro Joy - powitałem pielęgniarkę i odwzajemniłem uśmiech. Darzyłem tę kobietę dużym szacunkiem i podziwiałem za to, że każdego dnia wiernie pełni służbę w centrum, gotowa przyjąć pokemony wszystkich trenerów, którzy ją odwiedzą. W dodatku zawsze z uśmiechem na twarzy. - Nie, nie trzeba. Dziękuję za nocleg i do zobaczenia... kiedyś tam. Dziś wyruszam w podróż po regionie.
Uśmiechnąłem się dumnie do swoich słów. Długo czekałem na ten dzień. Chociaż życie u boku pana Jamesa było naprawdę bardzo miłe, to i tak każdego dnia myślałem o moim bracie. Bardzo chciałem go zobaczyć, mimo, że miałem mu za złe, że zostawił mnie tej pamiętnej nocy. Oczywiście nie był to jedyny cel mojej podróży. Najbardziej ekscytujące wydawało mi się zwiedzenie regionu, a później reszty świata. Poznawanie nowych gatunków pokemonów, kompletowanie drużyny.
- Jeszcze raz dziękuję. Cześć! - pożegnałem siostrę i wybiegłem z centrum. Wygrzebałem z plecaka mapę i poszukałem wzrokiem tras, którymi mógłbym dostać się do najbliższego miasta.

Cóż, z tego co zauważyłeś najbliższe miasto to Rustboro City. Alternatywnie możesz się cofnąć, ale czy jest sens? Jednak wędrówka według twoich obliczeń, tu dodać dwa, tam odjąć pięć, powinna zająć około trzech, czterech dni. Cóż, kto powiedział że będzie łatwo? Do odważnych świat należy! Na mapie zostały dodatkowo oznaczone miejsca z Poke Centrami. Cóż, przynajmniej nie trzeba będzie spać na ziemi, w błocie oraz jaskiniach. Zawsze coś, dodatkowo z tego co dostrzegłeś mniej więcej w połowie podróży będzie szansa na odwiedzenie "Battle Beginner" Z tego co tu piszą, jest to mała wieża walk dla początkujących trenerów. Główną nagrodą jest ponoć szansa złapania rzadkiego pokemona, znając życie będzie to Magikarp pomalowany złotą farbą, ale cóż trening zawsze się przyda. Oddalając się powoli, spojrzałeś jeszcze na Poke center, oraz ludzi krzątających się po nim niczym mrówki. Cóż, nie warto patrzeć za siebie, trzeba patrzeć przed siebie. Wówczas postawiłeś pierwszy krok i ruszyłeś ku przygodzie!

Ustawiłem się gdzieś z boku ścieżki i tam z uwagą przeanalizowałem mapę. Nie pokusiłem się nawet o wyciągnięcie nowego gadżetu - pokenava, którego otrzymałem od wujka w prezencie. Od najmłodszych lat uczyłem się pracy z mapą, chodziłem po lasach, czasem błądząc, ale ostatecznie, zdarzało się, że nawet po kilku dniach, odnajdując drogę do domu. Nie ufałem nowoczesnym tworom; lepiej się czułem z papierowym świstkiem papieru, aniżeli ze skomplikowaną elektroniczną zabawką.
Już zanim wyciągnąłem mapę, wiedziałem, że najpewniej wyruszę w kierunku Rustboro. Niewiele wiedziałem o tym mieście, gdyż nigdy tam nie byłem. Mapa nie wzbogaciła nadto mojej wiedzy, ale dowiedziałem się, że po drodze znajduje się niezwykle interesujący obiekt - a mianowicie Battle Beginner. Uznałem, że to idealne miejsce na zdobycie cennego doświadczenia.
Postanowiłem więc ostatecznie, że ruszam ku Rustboro.
Wyciągnąłem z kieszeni pokeballa, w którym zapewne słodko sobie drzemał mój mały, wierny przyjaciel - Shinx. Podrzuciłem nim lekko do góry.
- Co tam, mały? Wyspałeś się? Gotowy wyruszyć w podróż? - zagadałem z uśmiechem na twarzy. Pogłaskałem go po głowie i ułożyłem wygodnie na ramieniu, tam, gdzie miał zwyczaj przesiadywać.
Ruszyłem w wyznaczonym kierunku, cały czas dzierżąc w dłoni złożoną mapę.

Tak, Battle Beginner, czyli wieża walk. Cenne miejsce dla początkujących trenerów. Możliwość zyskania doświadczenia a zarazem nauczenie się czegoś nowego, to zawsze dobry pomysł. Gdy Shinx usiadł ci na ramieniu zaczął mruczeć/warczeć(cholera wie co on robi? xD) a sam ruszyłeś w nieznane. Pogoda, cóż powiedzieć idealna! Słońce delikatnie świeciło, było w miarę ciepło oraz przyjemny wiaterek co jakiś czas muskał ci twarz. Shinx siedząc tak co jakiś czas delikatnie stawał i rozglądał się za jakimś ciekawym zjawiskiem. Po dłuższej chwili, dostrzegłeś w oddali zarysowania budowli. Dość sporej wieży, prawdopodobnie to było właśnie wcześniej wspominane battle beginner. Na oko było jeszcze trochę drogi, ale cóż jeśli to było widoczne aż stąd, cóż...

Zobaczywszy wysoką wieżę, śmiało wyłaniającą się zza koron drzew, uradowałem się w duchu. Pomyślałem, że skoro obiekt jest tak dobrze widoczny z tak dużej odległości, to ciężko będzie się zgubić. Obrałem więc trasę zarysowaną na mapie i ruszyłem szlakiem. Nabrałem świeżego powietrza do płuc, radując się przyjemnym, wiosennym dzionkiem. Nareszcie wyruszyłem w wymarzoną podróż!
Krocząc po typowej, leśnej drodze, rozglądałem się na boki. Poszukiwałem ciekawych okazów, z którymi mógłbym się zmierzyć, coby trochę potrenować walkę i nie wygłupić się w Wieży Walk. Poza tym nowy pokemon w drużynie to też dobra opcja.

Idąc tak można by rzec odważnie, w pewnym momencie dostrzegłeś w krzakach coś zamazanego. Gdy przystanąłeś, chcąc przyjrzeć się ów zjawisku dostrzegłeś fioletową chmurkę. - Gastly... Gasss - odrzekła chmurka, po czym zaszarżowała przez ciebie przenikając cię na wylot. Gastly, bez wątpienia to ów pokemon. Co ciekawsze, jest środek poranku a on od tak sobie siedzi w krzakach. Teraz można by rzec iż patrzy na ciebie tymi swoimi oczkami pełnymi sprytu oraz chęci irytowania. Shinx siedząc na ramieniu zaczął lekko powarkiwać na ów pokemona, widać nie spodobało mu się iż od tak pojawia się przed wami, przykuwa waszą uwagę i prowokuje do interakcji.